Na początku tygodnia, w poniedziałek po południu, nieznane były jeszcze częściowe dane dotyczące wyników niedzielnych wyborów zorganizowanych w Lublinie. Urzędnicy z komisji wyborczych wciąż czekali na swoją kolej, stojąc z kartami do głosowania i protokołami gotowymi do przekazania miejskiemu urzędnikowi wyborczemu. Widać było, że kolejka przed urzędem była bardzo długa.
Niedzielne głosowanie miało swoją unikalność, zakończyło się bowiem rekordowo wysoką frekwencją – wyniosła ona około 72,9 procent. Niespotykane dotąd kolejki do lokali wyborczych były widoczne w wielu miastach, a Lublin nie był tu wyjątkiem. W niektórych przypadkach wyborcy musieli czekać nawet dwie do trzech godzin na możliwość oddania głosu. To dotyczyło m.in. dzielnic takich jak Czuby czy Sławinek. Przy alei Warszawskiej ostatni głos oddano dopiero po północy.
Od momentu zakończenia procesu głosowania, obwodowe komisje wyborcze przystąpiły do liczenia głosów. Ze względu na bardzo wysoką frekwencję, proces ten trwał dłużej niż zazwyczaj. Przykładowo, jak podał Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 39 znajdującej się przy ulicy Słowiczej, liczenie głosów zakończyło się dopiero około godziny 11. Frekwencja w tym obwodzie wyniosła aż 84,8 procent.