Jest pewna kobieta, która przez 16 lat niesie pomoc innym jako pracownik socjalny. Mimo lat doświadczenia, jej pensja utrzymuje się na poziomie wynagrodzenia minimalnego. Niestety, nie jest odosobnioną postacią – podobnej sytuacji doświadcza blisko 200 osób zatrudnionych w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie (MOPR) w Lublinie. Walka o podwyżki trwa już od 2,5 roku. Podkreślają, że jedynie raz mieli okazję spotkać się twarzą w twarz z prezydentem miasta.
Przenieśmy się do lipca 2021 roku. Wtedy to pracownicy MOPR, zrzeszeni w związkach zawodowych, wszczynają zbiorowy konflikt z dyrekcją placówki. Ich pensje utrzymują się na poziomie minimum krajowego, które wówczas wynosiło 2800 zł brutto, mimo rosnącej ilości obowiązków. Zarówno oni jak i ich reprezentanci domagają się podwyżki rzędu 1000 zł.
Przejdźmy do 26 maja 2022 roku. Spór nadal trwa. Mimo prowadzonych mediacji nie dochodzi do porozumienia. Pracownicy ośrodka decydują się na milczący protest przed ratuszem. Przywdziani są w czarne stroje, a ich transparenty domagają się „Szacunku i godnej pracy”, podkreślając jednocześnie, że „Zarobki pracowników MOPR-u to ubóstwo”. W tym czasie najniższa krajowa wynosi nieco ponad 3000 zł brutto.
23 czerwca 2022 roku scenariusz się powtarza. Tym razem pracownicy MOPR głośno manifestują swoje niezadowolenie pod lubelskim Ratuszem. W trakcie sesji Rady Miasta kilkanaście osób wchodzi do budynku. Wśród protestujących znajduje się również zastępczyni prezydenta Lublina ds. społecznych, Monika Lipińska, która zaprasza ich do rozmów.