Na mapie Lublina widnieją dwa znane punkty związane z działalnością braci kapucynów – jeden na Krakowskim Przedmieściu, w samym sercu miasta, a drugi w dzielnicy Poczekajka. Oba miejsca każdego dnia otwierają swoje drzwi dla odwiedzających, zachęcając do adoracji Najświętszego Sakramentu i oferując możliwość skorzystania z sakramentu pokuty. Rok, który właśnie się kończy, skłania do refleksji nad historią tych miejsc.
Kościół znajdujący się na Krakowskim Przedmieściu był świadkiem wielu istotnych wydarzeń. Założyciel tej świątyni, książę Paweł Karol Sanguszko, prawdopodobnie nie przypuszczał, że decyzja o sprowadzeniu braci kapucynów i ufundowanie klasztoru nie tylko zapewni mu godne miejsce pochówku, ale również zapoczątkuje niezwykłą historię, która na stałe wpisze się w annały Lublina.
Decyzja o sprowadzeniu braci kapucynów do Lublina 300 lat temu nie była prostym zadaniem. Zresztą, wcześniejsze próby osiedlenia zakonników na polskiej ziemi również nie były łatwe. W 1596 roku król Zygmunt III Waza wysyłał listy do Włoch, próbując przekonać braci do osiedlenia się w Polsce. Pierwsza próba zakotwiczenia kapucynów na naszym gruncie miała miejsce w 1627 roku, kiedy to niewielka grupa zakonników przybyła do Brodnicy na Pomorzu. Niestety, misja ta zakończyła się niepowodzeniem i osadnictwo w Polsce uznano za nierealne. Powody tego stanu rzeczy odnotowano w kronikach: „Po pierwsze” – jak podkreślali bracia w raporcie do Włoch – „ze względu na surowy klimat, znacznie bardziej mroźny niż w Niemczech, co skutkuje zamarzaniem nawet morza. Po drugie, z powodu długotrwałych podróży i dużych dystansów pomiędzy potencjalnymi osiedlami. Po trzecie, z uwagi na braki żywnościowe, szczególnie oliwy i wina. A po czwarte, przez wzgląd na nieregularne zachowania Polaków, skłonnych do szybkiego sięgania po broń, co utrudniało wybór odpowiednich kandydatów do Zakonu”.
Dopiero pod koniec XVII wieku królowi Janowi III Sobieskiemu udało się przekonać kapucynów do przybycia do Polski. Przed bitwą pod Chocimiem w 1673 roku złożył on votum, obiecując, że jeśli wygra, zaprosi kapucynów na nasz grunt. Nie był to jednak Lublin, ale Warszawa.