Stadion żużlowy w Lublinie. Nie wiadomo, czy w ogóle powstanie
Stadion żużlowy miał wkrótce pojawić się w Lublinie w swojej nowoczesnej wersji. Powstała nawet już uchwała, która wskazywała miejsce nowego stadionu. Znajdować się on miał na terenie dawnego klubu jeździeckiego, a inwestycja w żużel miała być sposobem na zagospodarowanie tego terenu. Niestety prawnicy zauważyli w dokumentacji pewien błąd przez co uchwała poszła do kosza.
Uchwała o wybudowaniu nowego stadionu żużlowego wzbudziła duże zainteresowanie ostatnio w mieście. Według przedstawicieli Ratusza idealnym miejscem na zbudowanie takiego stadionu jest dawny Lubelski Klub Jeździckich. Znajdował się on w dolinie Bystrzycy w pobliżu ul. Krochmalnej. Jak się można jednak domyślać, nie wszystko podchodzą do tego entuzjastyczne.
Komu nie podoba się nowy plan zagospodarowania?
Wydawałoby się, że budowa obiektu sportowego w miejscu, gdzie już wcześniej uprawiano sport, to bardzo dobry pomysł. Część miejskich aktywistów jednak stanowczo zaoponowała budowie stadionu, a ich głównym argumentem było szkodzenie przyrodzie. Innym powodem, dla którego inwestycja ta miałaby być zła, jest hałas, na jaki narażeni byli mieszkańcy okolicy. Oczywiście nie spotkali się z oni z aprobatą kibiców żużla, którzy bardzo by chcieli, aby taki stadion powstał. Argumentują oni jego budowę w ten sposób, że dach skutecznie wytłumiłby dźwięki.
Zwolennicy budowy stadionu chcieli wepsrzęć władze miasta w realizacji tego pomysłu, dlatego przygotowani ponad 3000 uwag do tego projektu. Radni przyjęli je z zadowoleniem i uwzględnili podczas prac nad dokumentacją projektu. Przeciwnicy również zgłosili swoje uwagi w liczbie ok. 400. Niestety władze nie uwzględniły nawet jednej. Ratusz zarekomendował również Radzia Miasta, aby nie przyjmowała postulatów przeciwników budowy stadionu. Większość jej członków zagłosowała więc tak, jak życzył sobie tego prezydent.
Ratusz kontra wojewoda
Uchwalowo więc nowy plan zagospodarowania terenów dawnego klubu jeździeckiego, a dokument trafił wprost do rąk wojewody. Wojewoda w tej sytuacji zajmuje się sprawdzaniem zgodności uchwał z polskim prawem. I tutaj pojawiają się schody, gdyż dostrzeżono błąd formalny. Konieczne zatem było unieważnienie całego planu.
Wszystko przez to, że prezydent nie uwzględnił jednej uwagi. Dotyczyła ona miejsca, w którym ma się znajdować stadion. Według tej uwagi miejsce to się nie nadaje, aby budować w nim obiekt sportowy o takich rozmiarach. Została ona wysłana drogą mailową w ostatnim dniu przyjmowania uwag, więc trudno się dziwić, że nie załapała się do rozpatrzenia. Z formalnej perspektywy jest to jednak niedbałość ratusza.
Co zrobić, kiedy ratusz nie zgadza się z decyzją wojewody? Może go na przykład pozwać do sądu, jednak w tym wypadku nie będzie miało to miejsca. Prezydent przyznaje się do swojego błędu i zamierza wszystko naprawić. W planach jest ponowne przedstawienie planu Radzie Miasta, ale tym razem z uwzględnieniem wszystkich uwag. Wojewoda aprobuje taki tryb.