Miłośnicy filmów znów mogą wybrać się do lubelskiego Kina Corso. Nie jest to jednak tradycyjne kino, zmieniło także swoją lokalizację.
Kultowe kino z okresu międzywojennego
Jednym z pierwszych kin w Lublinie była „Oaza”. Już w 1912 roku mieszkańcy miasta mogli tam oglądać filmy, co było wtedy prawdziwą nowością i ciekawostką techniczną. Kilka lat później, w 1918 roku Stanisław Maiński założył w tym miejscu Kino Corso. Lokalizacja przy ul. Radziwiłłowskiej przyciągała chętnych. Wkrótce udało się powiększyć salę kinową – z niecałych 250 miejsc do tysiąca! Widownia podzielona była na trzy kategorie – oznaczały to, jak blisko ekranu można usiąść i jak wykończone są miejsca. Najdroższe były te blisko ekranu, które posiadały wygodne oparcia.
W starym kinie Corso mieszkańcy Lublina, a także przyjezdni, mogli obejrzeć filmy wyreżyserowane przez przeróżnych artystów, także te zza granicy. Podczas II wojny światowej budynek kina doszczętnie spłonął, miało to miejsce w 1944 roku.
Nowatorskie podejście prawnuka założyciela Corso do kina
Dziś prawnuk pana Stanisława – Jakub Maiński – postanowił odświeżyć kultowe kino. Zmienia się jednak nie tylko lokalizacja kina ale też podejście do filmów. Nowe kino Corso umiejscowiono przy ulicy Kołłątaja i ma tylko jedną salę.
Widzowie nie zasiądą przed tradycyjnym ekranem kinowym i nie zobaczą hollywoodzkich produkcji. Nowe kino Corso przenosi widza w świat wirtualnej rzeczywistości. Widzowie włożą więc specjalne okulary VR. Prawnuk założyciela przedwojennego kina podkreśla, że w ten sposób można stać się nie tylko widzem, ale uczestnikiem filmowej akcji.
Wirtualna rzeczywistość staje się w ostatnich latach coraz bardziej realna.
Dzięki okularom wirtualnej rzeczywistości można bowiem wylądować w samym środku filmowej fabuły i odczuć całkiem nowe doznania. Niektóre z filmów, które widzowie będą mogli zobaczyć, zostały wyreżyserowane przez samego właściciela kina Corso. Bilety kosztują 25 złotych.