W ostatnim czasie media informowały o tym, że uchodźcy opuścili swoje koczowisko w Usnarzu Górnym. Co zostało o namiotowisku, którego obraz pokazywały telewizje całego świata?
Napięta sytuacja i stan wyjątkowy
Konflikt na granicy polsko-białoruskiej narastał stopniowo od wielu miesięcy. Polska Straż Graniczna szczególnie w wakacje informowała o coraz większej liczbie osób próbującej przekroczyć polską granicę. Sytuacji przyglądały się media nie tylko z Polski, ale też z całego świata, które chętnie komentowały kryzys migracyjny.
We wrześniu Prezydent Polski, Andrzej Duda, zdecydował się na wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym. Od tamtego czasu dziennikarze mieli mocno utrudniony dostęp do strefy przygranicznej. Teraz sytuacja się zmieniła, a media wróciły na granicę.
Co pozostało po koczowisku?
Koczowisko migrantów składało się z kilkuset namiotów i prowizorycznych baraków. Taka infrastruktura prawdopodobnie została dostarczona przez stronę białoruską, która wspierała migrantów w próbach wejścia na teren Unii Europejskiej.
Dziś po namiotowisku pozostał tylko bałagan, a po białoruskiej stronie nie ma żadnych ludzi. Migranci opuścili swoje koczowisko po wielu nieudanych próbach sforsowania zabezpieczeń ustawionych przez polską Służę Graniczną. Składały się na nią płot i zasieki z drutu kolczastego. Równocześnie, kilka dni temu na Białoruś zostały nałożone kolejne sankcje.