W Lublinie trwa dochodzenie w sprawie potencjalnego naruszenia ochrony danych osobowych w Urzędzie Marszałkowskim. Podejrzewa się, że jeden z pracowników mógł nielegalnie uzyskać dostęp do poufnych informacji, co wzbudziło poważne obawy o bezpieczeństwo danych.
Śledztwo prokuratury w toku
Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi dochodzenie dotyczące naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Sprawę potwierdziła rzeczniczka Agnieszka Kępka, zaznaczając, że badane są okoliczności zgłoszone przez Urząd Marszałkowski. Celem śledztwa jest ustalenie, czy doszło do nielegalnego przetwarzania danych osobowych, co stanowi poważne przestępstwo.
Reakcja władz województwa
Rzecznik prasowy marszałka województwa lubelskiego, Remigiusz Małecki, potwierdził zgłoszenie incydentu odpowiednim organom. Jednakże, w celu zachowania integralności postępowania, władze zdecydowały się nie ujawniać szczegółów dotyczących toczącego się dochodzenia.
Skandal ujawniony przez media
Informację o wycieku danych jako pierwsza podała Wirtualna Polska. Z ustaleń wynika, że incydent miał miejsce 5 sierpnia i dotyczył danych około tysiąca pracowników Urzędu Marszałkowskiego. Wśród ujawnionych informacji znalazły się imiona, nazwiska, numery PESEL, adresy oraz dane dotyczące wynagrodzeń.
Przyczyna wycieku danych
Według dostępnych informacji, pracownik Lubelskiego Centrum Innowacji i Technologii przekazał służbowy komputer bez usunięcia z niego danych. W efekcie umożliwiło to innemu pracownikowi dostęp do poufnych informacji kadrowych, które następnie zostały skopiowane bez wymaganych zezwoleń.
Oświadczenie pracownika
Osoba odpowiedzialna za kopiowanie danych złożyła oświadczenie, w którym zapewniła o trwałym usunięciu informacji oraz ich nieudostępnianiu osobom trzecim. Zobowiązała się również do niewykorzystywania danych w żadnej formie.
Konsekwencje prawne
Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe, która rozważa potencjalne zarzuty związane z nielegalnym przetwarzaniem danych osobowych. Osoby winne mogą być narażone na grzywny, ograniczenie wolności lub nawet karę pozbawienia wolności do dwóch lat.