Złodzieje katalizatorów w Lublinie
W Lublinie wciąż grasują złodzieje katalizatorów. Między innymi do ich usuwania używają szlifierek. Policja próbuje zwalczać ten proceder, lecz złodzieje nadal mają się dobrze. Być może jest to czas, gdy właściciele samochodów powinni być nieco bardziej uważni. Jeżeli za kradzież katalizatorów odpowiada jedna szajka złodziei, to ich ujęcie powinno zakończyć ten problem.
Złodzieje katalizatorów niezwykle bezczelni
Nie jest to zjawisko aż tak niecodzienne. Przez wiele lat w Polsce złodzieje kradli elementy wyposażenia samochodowego. Od czasu do czasu ludziom ginął na przykład kołpaki. Dawniej „modne” były kradzieże radioodbiorników samochodowych. Dlatego wielu kierowców miała taki nawyk, aby przed wyjściem z auta wyjmować te radia i brać je ze sobą. Do dziś możemy spotkać osoby z takimi nawykiem.
Kradzieże rowerów też dosyć popularne
Uważać musimy także na złodziei rowerów. Kradzież roweru nie jest taka trudna, jeśli wie się jak. Nawet jeśli mamy wysokiej jakości linkę, to może się zdarzyć, że ktoś wykręci nam koła, siodełko lub kierownice. Wydawałoby się, że taka pojedyncza część roweru nie jest wielkim wydatkiem, a jednak wolelibyśmy nie paść ofiarą takiego złodziejaszka. Dobrze jest więc dbać o nasz jednoślad, aby uniknąć takich nie przyjemności.
Mieszkańcy też narzekają, że policja małą robi jak chodzi o kradzież rowerów. Często, gdy zgłosi się im taką sprawę, umywają od tego ręce. Na przyjęciu zgłoszenia się kończy. Trudno powiedzieć, na ile jest to wynik zaniedbania, a na ile faktyczna niemoc. W prawdzie nie tak łatwo znaleźć złodzieja roweru, zwłaszcza że zwykle nie montujemy na naszym rowerze nadajnika. Rower nie ma też tablic rejestracyjnych, które pomogłyby policji go jednoznacznie rozponać. Czy to oznacza, że zarówno złodzieje rowerów jak i złodzieje katalizatorów samochodowych mogą się czuć bezkarnie?