32- latek zajmował się pozyskiwaniem współpracowników. Oszuści mieli podawać się za policjantów i w ten sposób wyłudzać pieniądze.
Jak działa metoda „na policjanta”? Kogo oszuści próbowali w ten sposób naciągnąć?
Dotychczas media najczęściej podawały informacje o próbie wyłudzenia pieniędzy metodą „na wnuczka”. Oszuści wyszukiwali, na przykład w książkach telefonicznych, osoby starsze. Często kierowali się po prostu posiadaniem przez taką osobę imienia nadawanego głównie kilkadziesiąt lat temu. Do takiej osoby oszust dzwonił, podając się za wnuczka. Umiejętności manipulacji i poleganie na ufności starszych osób pozwalały zdobyć ich zaufanie. Starsza osoba, przekonana że dzwoni do niej wnuczek, dowiadywała się, że ten znalazł się w ciężkiej sytuacji i pilnie potrzebuje pieniądze. Po nie miał się natomiast zjawić osobiście „zaufany kolega” rzekomego wnuczka. W ten sposób oszuści odbierali pieniądze od seniorów i… znikali.
Metoda „na policjanta” jest dość zbliżona do wcześniej stosowanej metody „na wnuczka”. Starsza osoba wyszukiwana jest w podobny sposób. Gdy naciągacze mają jej adres i numer telefonu, dzwonią podając się za funkcjonariusza Policji. Przeważnie przebieg rozmowy wygląda dość podobnie. Osoba podszywająca się za funkcjonariusza informuje o pewnego rodzaju wykroczeniu lub przestępstwie dokonanym przez kogoś z rodziny starszej osoby. Często powtarza się scenariusz, w którym syn ofiary rzekomo spowodował wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym. Rodzina zmarłej w wypadku domaga się pieniędzy w zamian za odstąpienie od czynności prawnych, a w przekazaniu pieniędzy ma uczestniczyć – a jakże – funkcjonariusz Policji. Podawanie się za przedstawiciela władz a także szokujące informacje przekazane przez telefon powodują, że starsza osoba działa szybko i bez namysłu. Po pieniądze przyjeżdża przebrany za policjanta (lub posiadający podrobioną legitymację służbową) oszust, który odbiera pieniądze.
Innym scenariuszem była… rzekoma próba złapania oszustów działających metodą „na wnuczka”. Fałszywi policjanci informowali, że po przekazaniu pieniędzy, naciągacz zostanie złapany, a starsza osoba miała w tym czasie odzyskać swoje pieniądze. W ten sposób naciągnięto dwie emerytki z Lublina. Łączna kwota jest bardzo wysoka – to niemal trzysta tysięcy złotych.
Rzekomy udział Policji w całym zajściu zdecydowanie uwiarygadnia sytuację i wersję zdarzeń podawaną przez oszustów.
Mężczyzna rekrutujący przyszłych „funkcjonariuszy” wpadł
Już ponad pół roku temu (przełom marca i kwietnia 2021 roku) lubelscy policjanci przy współpracy z „kryminalnymi” złapali na gorącym uczynku trzydziestolatkę. Kobieta miała się podawać za policjanta. Została złapana w tracie odbierania pieniędzy od jednej z emerytek w Lublinie.
Policjanci szybko rozpracowali całą szajkę i zatrzymali proceder. Mężczyzna odpowiedzialny za pozyskiwanie nowych oszustów ukrywał się przez kilka miesięcy. Kilka dni temu wojewódzka Policja złapała naciągacza.
Oszust wpadł w dość głupi sposób. Gdy ukrywał się w Warszawie, zatrzymała go drogówka. Powodem zatrzymania było nieuprawnione poruszanie się buspasem. Policjanci szybko przekonali się, że 32-latek był zamieszany w oszustwa na terenie stolicy Lubelszczyzny.
Naciągacz przebywa tymczasowo w areszcie- na trzy miesiące. Grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności.