W wieku 64 lat, pewna pacjentka zmarła niespodziewanie po tym, jak doznała obrażeń ręki podczas jazdy na nartach. Zaskakująco, skarżyła się na objawy takie jak gorączka, nudności i ból głowy, które wydawały się być nietypowe dla tego typu urazu. W wyniku tych niepokojących symptomów zgłosiła się na Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie, gdzie wykonano tomografię głowy oraz prześwietlenie ręki. Jednak pomimo tych testów, pacjentka została odesłana do domu, gdzie zmarła trzy dni później. Obecnie sprawa jest badana przez prokuraturę. Wszystkie dokumenty szpitala zostały przekazane śledczym.
Zdarzenie to miało miejsce w czwartek 29 lutego, kiedy to pani Joanna upadła i stłukła sobie rękę na stoku narciarskim. Na miejscu natychmiast udzielono jej pomocy i przeprowadzono badanie rentgenowskie. Syn zmarłej, Krzysztof Klimkowski, relacjonuje jednak, że ręka matki była bardzo spuchnięta i bolesna. Wraz z nietypowymi objawami, takimi jak gorączka, nudności i ból głowy, postanowiła zgłosić się w sobotni wieczór na SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie.