Emocje na torze żużlowym w Szwecji sięgnęły zenitu, gdy Wiktor Przyjemski, zawodnik Motoru Lublin, uległ poważnemu wypadkowi podczas ćwierćfinałowego meczu ligi szwedzkiej. Po dramatycznym zdarzeniu, które miało miejsce w trakcie biegu, polski żużlowiec został natychmiast przetransportowany z toru na noszach, co wzbudziło niepokój wśród kibiców i zawodników.
Dramatyczne chwile na torze
Podczas rozgrywek Bauhaus-Ligan, które odbyły się w Szwecji, uwaga fanów skupiła się na meczu pomiędzy drużynami Rospiggarny Hallstavik oraz Lejonen Gislaved. To właśnie w 7. biegu tego starcia doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem Wiktora Przyjemskiego, reprezentanta Orlen Oil Motoru Lublin w PGE Ekstralidze.
Startując z trzeciego pola, Przyjemski znalazł się na zakręcie w trudnej sytuacji pomiędzy Artiomem Łagutą a Adamem Ellisem, obydwoma zawodnikami gospodarzy. Łaguta, zacieśniając tor jazdy, zmusił Polaka do poszerzenia trajektorii, co doprowadziło do zderzenia z tylnym kołem motocykla Ellisa. W rezultacie Przyjemski, nie mając możliwości ewakuacji, z ogromną siłą uderzył w dmuchaną bandę.
Konsekwencje dla zawodnika i drużyny
Po tym dramatycznym upadku, do żużlowca szybko podeszli ratownicy medyczni z noszami. Jednak ze względu na poważny stan zawodnika, zdecydowano się na transport helikopterem do szpitala. Obecnie nie są znane szczegóły dotyczące obrażeń poniesionych przez Wiktora Przyjemskiego, lecz jego nieobecność może być znacznym wyzwaniem dla Motoru Lublin. Dodatkowo kontuzja ta może utrudnić mu obronę tytułu mistrza świata juniorów, zdobytego w poprzednim roku jako wychowanek Polonii Bydgoszcz.
Oczekuje się, że najbliższe dni przyniosą więcej informacji o stanie zdrowia zawodnika oraz jego dalszych możliwościach startu w zawodach. Tymczasem środowisko sportowe oraz kibice wspierają Przyjemskiego w walce o szybki powrót do zdrowia i na tor.